piątek, 28 października 2011

Babskie pitu pitu

W moim powracaniu do kobiecości zaczęłam od kobiecych dżinsów, tyłek opinających ;-).
Teraz kolej na krok następny, czyli zrobienie czegoś, aby móc się, jako takowa baba wyrażać.

Z wielką przyjemnością zapraszam Was zatem moje kochane blogowe poczytywaczki na nowego bloga "Listy do przyjaciółki", czyli takie babskie pitu pitu, życiem malowane, którego założyłyśmy z moją kochaną bratnią duszą - Paulą.

Będzie kobieco, śmiesznie, refleksyjnie, hormonalnie, sensualnie i bardzo, bardzo babsko ;-)
Czekam na Wasze opinie. Bądźcie jednak łagodne ;-) bo dopiero startujemy i wprawy w  listowaniu owym zupełnie jeszcze nie mamy.

Cieszę się na to bardzo, bo to kolejny krok ku znalezieniu złotego środka. Na co dzień przede wszystkim mama mojego ukochanego przylepca, chwilami będzie po prostu Martą - fajną babką. I przyjaciółką . . .

środa, 26 października 2011

Głupie babskie doły

Ostatnio oglądałam swoje zdjęcia sprzed. Z czasów, kiedy w pracy byłam prawdziwą żyletą, która szła w zaparte i przenosiła góry. Na co dzień byłam niezależna - dobra kasa, auto, cały czas poza domem, cały czas z ludźmi. Fajna, szczupła, zadbana dziewczyna, uśmiechnięta, żartująca, podróżująca.
Zdjęcia z imprezy u przyjaciółki. Drineczki, babskie chichy, fajeczka w dłoni opatrzonej zadbanymi paznokciami. Zgrabny tyłek w zgrabnych dżinsach. Ehhh ...

Taki tok myślowy pojawił się jako pierwszy. I znów poczułam się jak wrak kobiety, który pozostał po ciążowo-porodowo-dzieciowym armagedonie. 6 kilo do przodu, skóra na brzuchu wisi i wchłonąć się nie chce, modowo ograniczona baba, bo albo trzeba brzuch kamuflować, albo dupsko grube zasłaniać. Wszystko wygodne - leginsy, co by kroku zabliźnionego nie drażniły, buty płaskie, żeby chodzić było wygodnie z dzieciem, kurtka ciepła, przede wszystkim ciepła, bo spacery. Paznokcie króciutkie, żeby guziczek chwycić i dzidziusia nie podrapać.Towarzystwo ograniczone wielce do zacnej osoby Syna mego, ale jakże mało światłego jeszcze. Ehhh . . .

Ale za moment nastąpił etap samopocieszania z samonaprawianiem. Że ta dziewczyna, umęczona była i nieszczęśliwa bardzo, goniąca za kasą, kasą, kasą dla korporacji. Stres ją zżerał, a na zakupy czasu nie miała wcale, bo praca. Ratunkiem był weekend-imprezka, wódeczka, resecik. Potem jeszcze niedzielny kacyk. I od poniedziałku znów jazda bez trzymanki. Ehhhh . . .

Na koniec wnioski w głowie krążyć zaczęły. Środek trzeba znaleźć złoty. Wyłuskać to co BYŁO najlepsze i to co najlepsze JEST teraz, a zminimalizować minusy. Zrobić coś należy. Zmienić troszeczkę i będzie cudownie. Zrobić coś dla Martuśki- nie-mamy. Tylko jak?!

Zaczęłam od kupienia pary granatowych, zgrabnych dżinsów. Takich jakie nosiłam przed ciążą i pierwszych od czasów pociążowych. Kupiłam o rozmiar większe, bo przecież jednak dużo się zmieniło. . .

wtorek, 25 października 2011

Kochane mamy prezenty wymienione!

Kochane moje blogowe kuleżanki. Minęło wczoraj wspomniane 24h i wygląda na to, że wszystkieście obdarowane, bo nikt nie zgłosił się po prezent od Niezłej Żony, z czego poniekąd straszszszsznie się cieszę, bo zgarnęłam go JAAAAAAA ;-D Jupiiiii!

Akcję zatem uważam za zakończoną i sukcesem uwieńczoną. Strasznie się cieszę, bo dzięki naszej wspólnej babskiej sile 19 cudownych uśmiechów wkrótce pojawi się  na dziewiętnastu pięknych pysiach Waszych ;-)a i przy tym dziewietnastu zmęczonych listonoszy będzie uśmiechem zarażonych ;-)

Mam nadzieję, że tak jak ja, jesteście zadowolone i zabawa Wam się podobała. Czuję też coś prawą dziurką od środkowego nosa, że jeszcze do pomysłu wrócimy ;-)

Teraz zapraszam Was, do rychłego biegu na pocztę i wysyłania! wysyłania! wysyłania! Jeśli ufacie sobie na wzajem, wysyłajcie gifciki od razu, jeśli nie - poczekajcie, aż  najpierw otrzymacie dla siebie ;-)
Wiem, że wszystkie jesteście zaabsorbowanymi mamusiami i ciężko się oderwać od pieluch, głodnych pyszczków i zagilonych nosków dzieciów Waszych, ale bardzo Was proszę - potraktujcie sprawę poważnie i priorytetowo.

Czekam na maile od Tych, które listonosza przywitały ;-)Lub chociaż skrobnięcie w komentarzu . . .
Baj baj Obdarowane ;-D

poniedziałek, 24 października 2011

Ludzie, ludzie mamy prezent do oddania!

I znów coś nam stanęło...Hmmm, ups!
Tzn. nasz pociąg nam stanął z prezentami. Kurka rurka!Hahahaha. No dobra prrrrrrr, opanuj się kobieto niegrzeczna.

Chodzi mianowicie, że nikt nie zgłosił się po prezent od Niezłej Żony, co grozi nam zamknięciem akcji.
Baby gifcik jest superowy, i wieloczłonowy ;-D hahahah! Hyghm. Oto un ;-)

Szczegóły o nim tutaj

Ze względu na weekend, Niezła Żona dostaje ekstra 24h. A w zasadzie to wy dostajecie, drogie kuleżanki na zgarnięcie tych cudeniek;-)

Buuuuuuziaki!

niedziela, 23 października 2011

Moja minia . . .

Mooooja miniiiiia
Gdzieś Ty była?
U baaaabuuuuni
Mleczko piłam
A czemu mi nic nie zossssstawiiiiłaś?
Bo-ja-sa-ma-ma-ło-mia-łam!!!!

Mama sadza gagatka na kolanach przodem do siebie. Chwyta jego rączki w swoje dłonie i głaska. Jedna linijka wierszyka -  głaskamy poliki mamy, druga - dzidziola, a  w ostatniej jeszcze trzeba poklepać ;-D Tak, tak poklepać po ryjku ;-)
Wierszowanka - głaskanka, którą mój Szuszuniu szczerze uwielbia.
Możemy powtarzać ją non stop, a i za 1677 razem uwieńczona zostaje ogromnym bezzębnym uśmiechem i piskiem.

Znam ją z dzieciństwa. Mój dziadzio się tak z nami-wnukami bawił, kiedy byliśmy mali. Do dziś pamiętam szorowanie dziadzinego zarostu na rączkach ;-)
Ostatnio kiedy bawiłam się tak z Szuszem, będąc u mojego dziduszka, mały rechotał w niebogłosy. Wtedy dziadzio wyjawił, skąd zna tę wierszowankę.
Tak bawiła się z nim jego mama, kiedy był malutkim chłopcem. Czyli zgoła 80 lat temu ...





sobota, 22 października 2011

Przedłużamy darowanie!

Dziewczyny, baby, drogie już koleżanki i również te w niedalekiej przyszłości!
Oto z radością obwieszczam, że w moim konkursie jedna osoba może brać udział do woli!
Radując oko i ucho tym, jak fajnie i pozytywnie przyjęłyście mój pomysł, postanowiłam też przedłużyć akcję do momentu, kiedy nikt nie zgłosi się po kolejny prezent. Wówczas zgarnę go JAAAAAAAA;-)

Zobaczymy może jakiś rekord pobijemy obdarowywania ;-)

Oznajmiam też uroczyście, że mój prezencik - scrub do ciała - w poniedziałek wyląduje u Hafiji. Zatem kochane moje powoli ruszamy z wysyłaniem! Mam nadzieję, że każdy pamięta do kogo ma wysłać swój prezencik ;-D Proszę też o króciutkiego maila od tych z Was, które już swoje podarunki otrzymały;-)

Szczegóły akcji znajdziesz Tutaj ;-)

Baj, baj!

środa, 19 października 2011

Odnotować trzeba

Nie no, nie no, to już odnotować trzeba. Nie żeby się chwalić, ale żeby w pamiętniku dzieciowym zapisać ku pamięci.

Nowość raz - jegomość Natosław siedzi! Nie gibająco, nie chwiejąco, jeno sprytnie i samodzielnie całkowicie, z kończyn swych czworacznych, na swym zacnym tyłku usiadł i siedzi całkowicie niemowlęco acz profesjonalnie.

Nowość dwa - rozgadał się chłopaczyna i od dni kilku nic innego tylko wa-wa-wa-wa-wa z namaszczeniem i zaślinieniem namiętnie powtarza. Dziecię siedmiomiesięczne, a już wie doskonale, gdzie najlepiej z talentem swym, niewykrytym jeszcze co prawda, ale zakorzenionym już na pewno, udać się trzeba.

Nowość trzy - pierwsze gile nas złapały i choróbsko jesienne, ale dzielnie Szuszuniu obce w nosie znosi wielce.

Nowość cztery - kiedy słów tych kilka skrobię w tempie ekspresowym, serducho moje małe na czworaka na kocu na środku pokoju pełza. Pełza i grzebie. A gdzie?Ano w dywanie. W dywanie z włosiem pięciocentymetrowym, który nie jedno pewnie kryje... Grzebie i wyrywa. Co rusz jednego wełnianego włosa wyjmuje z namaszczeniem w dwóch palcach chwytając i przed oczyma sprytnymi obraca.I ogląda ze stron wszelakich.
A ślina z brody kapie...


wtorek, 18 października 2011

Dziewczynka

Dedykuję największemu dzieciowemu wzruszaczowi - A.K.


Dziewczynka przyszła na świat jesienią. Jesienią na polskiej wsi wiele lat temu. Matka urodziła w domu. Urodziła i poszła w pole bo to jesień była. Dziewczynki pilnowało rodzeństwo - dwie dziewczynki i chłopiec...

Kiedy dziewczynka miała dwa latka mama nie wróciła do domu. Potem było dużo ludzi na czarno ubranych. Dziewczynka trzymała się spódnicy starszej siostry kurczowo. Do mamy chciała. Mamine włosy dotknąć małą rączką, wtulić się w maminy zapach i ciepło. Dziewczynka musiała  tego dnia spać sama. A była jeszcze taka malutka.

Jednego ranka dziewczynkę obudził  wystraszony głos najstarszej siostry. "Tato!Jeju, co się stało?Tato!!!" Siostrzyczka i brat potrząsali ramieniem taty. Tata ubrany siedział przy stole na krześle z głową  policzkiem przyklejoną do blatu. Przed tatą stała butelka.

Potem znów było dużo ludzi w czerni i tata leżał na takim dziwnym łóżku. Nie odzywał się, a inni płakali. Dzieci płakały. Dziewczynka, żeby nie być inną też, ale nie wiedziała dlaczego.
Potem łóżko wynieśli, a tata nie wrócił.

Dzieci zabrali jacyś ludzie.Całą czwórkę. Dziewczynkę zabrała ciocia. Nie była miła. A wujek ciągle dziwnie mówił i tak chodził krzywo i krzyczał dużo. A potem spał. Dziewczynka lubiła siedzieć pod stołem. Tam było dobrze. Czasem myślała o mamusi. Żeby tak główkę na kolanie jej położyć, żeby tak pogłaskała ciepłą dłonią, żeby poczuć zapach jej spódnicy...

Ciocia zaprowadziła dziewczynkę do takiego wielkiego domu. Tam było dużo dzieci. I panie były wysokie takie. Łóżek dużo. Dzieci w nocy płakały. Dziewczynka wiedziała, że ma być grzeczna. Nie płakała wcale. Ani razu.

Przyszła raz Pani. Ładna była. Elegancka. Pończochy miała z szewkiem i ładnie pachniała. I Pan był z nią razem. Pan miał dobre oczy. Wypytywali dziewczynkę, jak ma na imię i czy jest grzeczna. Była grzeczna. Przyszli jeszcze kilka razy. Inne dzieci przestały lubić Dziewczynkę. Nie wiedziała dlaczego.

Podczas kolejnej wizyty Pani i Pan przynieśli dziewczynce czerwone buciki. Piękne były!Zapytali czy dziewczynka chce pójść z nimi. Szybko pokiwała główką. Chciała! Pani ubrała jej buciki. Dziewczynka złapała  jedną rączką Panią, druga Pana i poszli do "Nowego Domu". Pani powiedziała, żeby do niej mówić "Mama".

Był tam chłopiec. Starszy. Niby miły, ale  nie zawsze. Trochę przezywał Dziewczynkę.
Dziewczynka tak bardzo była wdzięczna za buciki i nowy dom. Czuła, że musi się odwdzięczyć, więc chętnie robiła, to co kazała jej "Mama". Stojąc przy zlewie na stołku, myła naczynia. Małymi rączkami prała małe rzeczy. Zamiatała, czyściła, obierała. Czuła, że tak trzeba. Żeby byli z niej dumni. Żeby było im miło.

Mama jej ani razu nie przytuliła. Ani razu nie pogłaskała po włoskach. Ani razu nie szepnęła do małego uszka ciepłego słowa. Ani razu nie wzięła na kolana. Ani razu nie wycałowała po małych rączkach, buźce, oczkach. Ani razu nie opowiedziała bajki na dobranoc. Ani razu nie utuliła do snu. Ani razu nie powiedziała, że jest dumna. Ani razu nie powiedziała, że Dziewczynka jest jej ukochanym serduszkiem, śliczną gwiazdeczką. Ani razu nie powiedziała, że ją kocha ...

Dziewczynka wyrosła na dorosła kobietę i dała nowe życie. Urodziła córeczkę...



PS. Kocham Cię Dziewczynko bardzo mocno.

poniedziałek, 17 października 2011

Nikt nie chce prezentu?!

Baby no co jest?! Nie mówcie mi, Że nikt nie chce takiego cudnego prezenciku dostać  od Neilii?


Przeczytać o nim można Tutaj.

Ze względu, że Neilii wystawiła go w niedzielę, kiedy to oglądalność spada, postanowiłam dać jej jeszcze czas do 20. Jeśli do tej godziny żadna z Was nie zapragnie takiego ręcznie wykonanego cudeńka, wówczas Neili będzie musiała coś dorzucić lub zaproponować coś innego. Jeśli nie, to niestety wypadnie z zabawy;-( A do tego przecież nasza babska brać nie może dopuścić!

Zasady zabawy znajdziesz, klikając banerek KOCHANE MAMY PREZENTY WYMIENIAMY w lewym pasku bocznym;-)

niedziela, 16 października 2011

Strasznie się cieszę

Strasznie się cieszę, że moja akcja dostała takiego powera. Dzięki temu coraz więcej uśmiechów zagości na mamowych buziach, po otwarciu koperty od listonosza;-) Nie ma nic lepszego na babską chandrę jak ...PREZENCIK!

Zapraszam do Neilli, która TUTAJ proponuje kolejne cudeńko! Dodam tylko od siebie, że rzeczy hand made to coś totalnie wyjątkowego;-)


Zasady zabawy TUTAJ
I pamiętajcie kochane, że aby dołączyć do akcji, trzeba koniecznie zostawić komentarz, pod ostatnią osobą, w poście rozpoczynającym akcję-kliknij powyższe "tutaj".NIE LICZY się komentarz "zaklepujący" na blogu u osoby wystawiającej kolejny gifcik.

Przypominam też, aby w miarę możliwości po otrzymaniu prezentu od kogoś, wysłać poczta do kolejnej osoby, po czym napisać do mnie maila, że już otrzymałaś swój prezencik;-) Wówczas będę miała kontrolę nad ociągaczami;-) I będę ich ścigać!

sobota, 15 października 2011

Nowe cudeńko do zgarnięcia!

Uwaga drogie koleżanki!
Kolejna osoba - Myszka wystawiła prezencik do oddania. Prawdziwe cudeńko. Możesz zobaczyć je Tutaj.
Szybko, szybko! Kto pierwszy ten lepszy!

Zasady zabawy znajdziesz Tutaj ;-)

czwartek, 13 października 2011

Nowa zasada do akcji KMPW;-)

Dziasiaj otrzymałam cenną wskazówkę od Big Mommy i postanowiłam wprowadzić nową zasadę, która mam nadzieję pomoże nam podtrzymać działanie prezentowej machiny.

Mianowicie:
Zasada 24 godziny  liczy się w obie strony: ktoś musi się zgłosić po prezent u osoby wystawiającej w ciągu 24 godz.
Następnie ta chętna osoba musi sama wystawic prezent w ciagu 24 godz., aby dostac ten, który chciała!
I znów od momentu wystawienia liczymy 24 godz. na zgarnięcie przez kogoś następnego.
Wydłużamy zatem czas na jedną osobę o 24.
Mam nadzieję, że to wszystko ułatwi. Nie ukrywam jednak, że im szybciej, tym lepiej.

Big Momma zasugerowała też, że fajnie wystawić 2-3 drobnostki, bo wtedy mamy większe szanse, że ktoś na coś swojego trafi. Nie narzucam tego, ale może warto z tej rady skorzystać ...

Big Momma - dzięki za cenne wskazówki;-) Człowiek uczy się na błędach.
Mayu - liczę, że do nas jednak dołączysz;-)Nie ma się co bać;-)

Szczegóły akcji Tutaj ;-)

środa, 12 października 2011

Machina działa!

Uwaga kochane babeczki machina ruszyła!Kolejna osoba zgarnęła prezencik!Tym razem blogowa kumpelka Nurka. Super padarunek do wzięcia jest Tutaj.

Uwaga Hafija jutro mój podarunek poleci do Ciebie. Bardzo proszę o adres na maila;-)

Uffff udało się! Akcja jednak nie padła.

Konkurs jednak ruszył. A wszystko dzięki  wszechobecnej, wszechwiedzącej i wszechpomagającej Hafiji, która sięgnęła po mój prezencik, proponując kolejny od siebie.
Tegoż zapragnęła Big Momma. Nie ma zatem rzeczy niemożliwych kochane mamuśki i ciążówki;-)

Zastanawiam się tylko skąd te kłopoty na początku. Może są jakieś niedogodności, o których nie pomyślałam?Czekam na cenne wskazówki od Was kobitki.

Tutaj link do akcji. Jeśli zapragniesz prezenciku od Big Mommy,zobacz go Tutaj szybko napisz komentarz na poście startowym akcji pod jej  komentarzem.
Rozkręcamy się dziewczyny!!!

wtorek, 11 października 2011

KOCHANE MAMY PREZENTY WYMIENIAMY jeszcze raz - STARTUJEMY!

Strasznie mi przykro Mayu, że rezygnujesz ... ;-( Zawsze możesz się jeszcze wstrzelić, bo udział w akcji można brać wielokrotnie ;-)

Zatem startujemy jeszcze raz, więc taki oto scrub do ciała znów jest do wzięcia ;-)


Zasady zabawy znajdziesz TUTAJ i bardzo ważne uzupełnienie zasad TUTAJ.
Mam nadzieję, że tym razem  uda nam się rozkręcić tę obdarowującą machinę ;-)
Koniec akcji wyznaczam na 24.10.2011!

poniedziałek, 10 października 2011

Kochane mamy prezenty wymieniamy - falstart

No i mamy falstart ;-( A akcja, żeby zakończyła się sukcesem musi być dynamiczna, nie może rozwlekać się w czasie.
W związku z tym postanowiłam wprowadzić jeszcze jedną zasadę. Osoba, która zgarnia prezent musi jak najszybciej wystawić ten od siebie. Od momentu zgłoszenia, że zabiera prezencik od kogoś ma 24h, żeby ktoś łyknął prezent od niej, jeśli tak się nie stanie, powinna zrezygnować z prezentu, po który się zgłosiła lub zaproponować nowy podarunek od siebie.

Jak widać cały bajer polega na tym, aby ktoś miał ochotę na prezencik od Ciebie. I nie w wartości rzecz, jak sądzę, a w pomyśle.

Zatem Mayu czekam na info, na co się decydujesz i jeeeeeeeeedziemyyyyyyyyyyy z koksem!Bo jak widać po komentarzach koleżanki-blogerki czekają aby wskoczyć do zabawy;-)

Kochane mamy prezenty wymieniamy!

Uwaga! Uwaga! Niniejszym mam wielką przyjemność w ten deszczowy, smutny dzień ogłosić rozpoczęcie nowej - trzeciej akcji z cyklu Samopomoc Babska.

KOCHANE MAMY PREZENTY WYMIENIAMY wymyśliłam po to, żeby:
a) poprawić nam jesienne humorki
b) jeszcze bardziej zjednoczyć naszą babską blogową brać
c) poszerzyć fajne blogowe znajomości.

Zasady są bardzo proste:
1. Poniżej symbol akcji - wklej u siebie na blogu,w bocznym pasku i podlinkuj do tego posta jak w zwykłym Candy.
2. Ja rozpoczynam kolejkę obdarowywania - daruję scrub do ciała, cuuuuuudowny, pięknie pachnący, maślany, jedwabistą skórkę pozostawiający ;-)


3. Jeśli masz na niego ochotę, musisz szybko napisać to w komentarzu.
4. Jest Twój, ale pod warunkiem, że w ciągu 24 godzin,u siebie na blogu wystawisz dowolny prezencik dla następnej osoby - tańszy, droższy, książka, herbatka, szaliczek, zakładka, skarpetkie dla maluszka, korale, których nie nosisz lub 1000000000 innych rzeczy. Wszystko zależy od Ciebie. Jednak musi być to coś takiego, czego  ktoś zapragnie w czasie nie dłuższym niż 24 godziny od momentu wystewienia przez Ciebie.
5. Zaraz po napisaniu prezentowego posta, KONIECZNIE zostaw komentarz pod moją akcją, że już!Wówczas mamy trafią do Ciebie, zobaczą i ta, która zapragnie Twojego prezentu i pierwsza napisze u mnie koment pod Twoim komentarzem - wchodzi do akcji.
6. I tak dalej.
7. Zasada 24 godziny  liczy się w obie strony: ktoś musi się zgłosić po prezent u osoby wystawiającej w ciągu 24 godz.
Następnie ta chętna osoba musi sama wystawic prezent w ciagu 24 godz., aby dostac ten, który chciała!
I znów od momentu wystawienia liczymy 24 godz. na zgarnięcie przez kogoś następnego.
Wydłużamy zatem czas na jedną osobę o 24.
Mam nadzieję, że to wszystko ułatwi. Nie ukrywam jednak, że im szybciej, tym lepiej.

Uwaga! Bardzo ważne, żeby komentarze były u mnie, a nie na wszysz blogach. Wtedy akcja będzie miała ciągłość.
Prezenciki wysyłamy listem poleconym, średni koszt 7zł - pokrywa ten, który daruje.

No sama jestem ciekawa, jak nam to wyjdzie i czy macie ochotę powymieniać się pierdułkami, dla poprawy nie zawsze dobrego - mamowego nastroju.
Bardzo zachęcam! I śmiało, nie wstydźcie się wyciągnąć ręki po prezencik ;-)






piątek, 7 października 2011

Firma nienachalna

Nie cierpię nachalnych firm. Takie oto albo wydzwaniają z zastrzeżonego numeru do skutku, aż na przykład nie oderwiesz dzieciaka od cyca i nie odbierzesz, bo przecież najważniejsza dla Ciebie w tej chwili jest właśnie ich fantastyczna oferta. I choć jeszcze nie wiesz, że jej pragniesz, to na pewno pragniesz.

Albo składają Ci propozycje typu - damy Ci cztery słoiki lub dwa kremy dla dziecka, Ty przetestujesz jak na króliku, wychwalisz, a potem konkurs zrobisz, żeby i inni wychwalali, bo przecież mogą wygrać kolejne trzy słoiki.

Przepraszam, dziękuję, czegoś takiego nie toleruję. Sama pracowałam w korporacji i wiem czym to pachnie. Znam ja te numery. I nikt nie będzie sobie wzrostów rocznych robił na zacnym żołądku tudzież skórze szlachetnej mojego dziecka. Jestem w pełni sił i rozumu, więc jeśli zechcę coś nowego wprowadzić, jakiś nowy kosmetyk wypróbować, to w tedy kiedy to JA uznam za stosowne. Mogę nawet polecić innym, ale zupełnie bezinteresownie, anie za dwa płyny do kąpieli dla niemowlaka.

Ostatnio napisała do mnie jednak dziewczyna z takiej oto korporacji i zaproponowała nawiązanie współpracy. Jednak w tak delikatny i subtelny sposób, że właśnie na przekór pozostałym koncernom-krwiopijcom, chciałabym firmę owoż przedstawić.

Dziewczyna zapytała, czy zechciałabym skorzystać z ich programu edukacyjnego dla mam. Jeśli pozwolę, ona prześle mi paczuszkę z kosmetykami i coś do lektury. Niczego w zamian nie oczekuje, niczego nie narzuca, wcale nie muszę nawet kosmetyków owych wypróbowywać. Byłam w szoku.Zgodziłam się. Na drugi dzień przyszła paczka. Przepiękna. Z pełnowartościowymi kosmetykami, a nie jakimiś mini odpadami, które nie schodzą. O właśnie taka.



Oraz teczka-segregator, do gromadzenia materiałów na temat skóry maluszka i jej pielęgnacji.
Kolejne koncernowe pranie mózgu - powiecie. Oczywiście, że tak. No przecież nie uwierzę naiwnie, że robią to charytatywnie, ale w jakże inny i wysmakowany sposób od innych koporacyjnych natrętów.

PS. Kiedyś tylko dwie inne firmy zachowały się podobnie - White&Black i Pampers i dlatego też chętnie znajdę miejsce dla n ich na swoim blogu ;-)

PS. Aaaaaa z czystym sumieniem polecam chustki do tyłka, bo materiał jest super gatunkowo i są mega nasączone, nieklejącą substancją, tak, że można spokojnie je wykręcać. Zapach mógłby być inny, ale da się przeżyć.

No i plyn do kąpieli Top to Toe - od stóp do głów, od pierwszego dnia narodzić, totalnie hypoalergiczny, bo ph ma jak łzy mamy;-)Ślicznie pachnie, fajnie się dozuje, przez co jest bardzo wydajny i leciutko pieni.

poniedziałek, 3 października 2011

Nosz i nawet góral...

Bo kto powiedział, że nie ma co z sześciomiesięcznym niemowlakiem jechać w góry?
Bo kto powiedział, że nie można z takim gościem spokojnie zjeść swojskiego obiadu w "radzieckiej"  knajpie?
Bo kto powiedział, że nie da się WÓZKIEM spacerować po górach?
Że wjechać nim się nie da pod pionowe prawie wzniesienie, wraz z przyjaciółką z wypiętymi tyłkami pchając i rechocząc do rozpuku?
Bo kto powiedział, że nie było innej, wybrukowanej i płaskiej drogi dojazdu ...

No i kto powiedział, że góral oscypki sprzedający, nie może "cioci-dobra rada" zagrać, mądrując się jak to jego syn bez smoka w paszczy i wózka wychowany.
Aaaa no i jeszcze kto powiedział, że trzy miesięcznemu dziecięciu nie można oscypka podawać.
Ja!!!

Bosko było, góry cuuuudowne, Szuszek rozanielony aurą i przestrzenią, a ja ukochanym towarzystwem mojej wspaniałej przyjaciółki ...